dino

dino

20 sierpnia 2017

Maestro Glow bi-phase elixir pierwsze wrazenia :)


Ogolnie nie jest to zadna nowosc i gdyby nie to, ze nie podszedl mojej bratniej duszy (Wasza Wysokosc :*) ... to nie wiem, czy w ogole bym po niego siegnela, tym bardziej ze w kolejce czeka Power Farbic. Na jej suchej skorze podklad sie zupelnie nie sprawdzil, na mnie mieszancu jest po prostu bajka. Kiedys jeszcze na sroczym blogu pisalam o podkladzie Maestro... bardzo go lubilam i tez sie u mnie swietnie sprawdzal. Czasami mam wrazenie, ze Armani robi podklady wlasnie dla mnie, bo wiekszosc z nich wyglada u mnie dobrze i bardzo chetnie po nie siegam. 


Wg producenta: 

- Odżywczy i rozświetlający. 
- Wzbogacony w starannie wyselekcjonowanymi olejkami z pestek moreli, passiflory oraz ryżowych otrębów. 
- Komfortowa formuła z olejkami pozostawia skórę miękką, daje uczucie nagiej skóry, pozwala skórze oddychać. 
- Lekki... bazuje na technologii użytej w legendarnych podkładach Maestro oraz unikatowej formule olejków. 
- Ochronny z SPF 30 oraz olejki zabezpieczają skórę przed utratą nawilżenia. 
- Dzięki formule Micro Fil™ stopień krycia zależy od indywidualnych potrzeb, każda nałożona warstwa zwiększa stopień krycia.


Tak... niestety tak samo jak w przypadku Maestro i tu mamy kretynska pompke ale lepsze to jak nic, ciagle zdazaja sie podklady nie majace nic oprocz korka. Nie jest zle. Podklad jest bardzo plynny i faktycznie dwufazowy. Gdy postoi dwa dni nieuzywany olejki zbieraja sie na gorze, dlatego przed kazdym uzycie trzeba porzadnie wymieszac. Standardowo mamy 30 ml i sa to bardzo wydaje podklady. SPF 30 jak najbardziej mile widziany, moj ulubiebiec Lasting Silk UV ma tylko SPF 20. Nie mialabym nic przeciwko wiekszej ochronie.


Kolor... wiadomo jak dostalam w spadku, to nie mialam zbytni wplywu na kolor ale o dziwo idealnie mi pasuje. Z tym, ze to nic nowego... Armankowe podklady nie maja tej samej tonacji we wszystkich oferowanych na rynku. Kazdy z nich troche sie rozni i w kazdym mam inny numer. Ten wydaje sie o wiele ciemniejszy w butelce od Lasting Silk UV, ktory mam w kolorze 5.5 a mimo wszystko swietnie sie stapia z moja skora i jest praktycznie niewidoczny. Obie jestesmy zdania, ze na skorze wyglada jasniej jak w butelce. Do tego ciagle jeszcze jestem opalona po urlopie.


Czworka to zoltek... taki troche bardziej cieply. Tu widac plynnosc tego podkladu :)


Zaskoczylo mnie jego krycie. O dziwo jest calkiem przyzwoite a wydawalo mi sie, ze przy tej lekkosci to bedzie minimalne. Moje przebarwienia ladnie kryje, wystarcza jedna warstwa z wieksza iloscia nie eksperymentowalam ale nie wiem czy w koncu sie na mieszancku nie zwazy. Lepiej uzyc dobrego korektora i mniejszej ilosci podkladu.


Idealnie stapia sie u mnie ze skora i po chwili jest niewidoczny... tzn. podklad, bo efekt jest jak najbardziej widoczny i dokladnie taki jaki od takiego podkladu oczekuje. Ten "glow" tez nie jestjakos taki bardzo mocny. Wyglada sie swiezo ale nie ma to nic wspolnego z bombka. 

Sprawdza sie w gorace dni i trzyma sie u mnie dobrze. Sciera sie rownomiernie i nie robi plam. Naprawde nawet jakbym chciala, to nie moge sie do niczego przyczepic. Dla mnie to kolejny rewelacyjny Armankowy produkt, ktory na pewno zostanie ze mna na dluzej. 



4 komentarze:

  1. Mi właśnie nie podszedł ale ja po prostu nie umiem się dogadać z taką konsystencją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja o ile lubie suche tusze, tak kocham lekkie lejace sie podklady o dziwnych konsystencjach :D

      Usuń
  2. Bardzo sie ciesze, ze ci podpasowal, wyglada bardzo ladnie na tobie
    buziak :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tyko teraz juz zbladlam i mimo wszystko jest juz troche za ciemny

      Usuń