dino

dino

21 lipca 2018

Post o pustych opakowaniach... bo dawno nie bylo ;)

Zuzywanie pewnych kosmetykow idzie mi szybciej... inne mecze miesiacami i wydaje mi sie, ze sie nie skoncza ale wczesniej czy pozniej wszystko laduje w tym poscie :)


Tym razem tez mamy wesola zbieranine, wszystkiego po troche.


Chanel to jak wiadomo od lat moje ulubione kosmetyki do pielegnacji. Ja pozostaje przy tym co mi sluzy. Nie szukam juz nie wiadomo czego, bo wiadomo cud sie i tak nie stanie. Mlodsza tez sie nie robie, wiec jezeli cos pasuje to trzeba sie tego trzymac. Nie jest tez tak, ze wszystko mi odpowiada ale ogolnie jestem bardzo zadowolona. 

Chanel Blue Serum niestety nie stal sie moim ulubiencem. Jakos mam wrazenie, ze kompletnie nic mi nie daje i mimo, ze sa to tylko takie moje odczucia, bo trudno stwiedzic czy cos dziala czy nie ale z tym serum sie nie polubilam. 

Chanel Lotion Confort to moj ulubiony tonik. Nawilza i pielegnuje... ciagle do niego wracam. 

Chanel CC Cream to kosmetyk do ktorego musialam sie przekonac. Na poczatku wydawalo mi sie, ze nie bedzie z tego milosci. Wiadomo, ze po azjatyckich bebikach trudno mi bylo sie przestawic ale z czasem zaczelam po niego coraz czesciej siegac. I calkiem mozliwe, ze kupie kolejne opakowanie. 

Chanel Hydra Beauty Micro Creme to krem z serii nawilzajacej... jest calkiem w porzadku ale moja ulubiona seriia pozostanie Le Lift. Co jakis czas dla odmiany i czesto latem siegam wlasnie po Hydra Beauty i kolejne produkty czekaja juz na swoja kolejke.

Chanel Le Lift Creme Yeux zdecydowanie moj ukochany krem pod oczy. Rewelacyjne nawilza i odzywia i utrzymuje moja skore w dobrym stanie.


Hermes Un Jardin Sur Le Toit to jeden z moich ulubionych Hermesowych zapachow. Uzywalam glownie na dzien i do pracy... lubie takie swieze zapachy. I ten jest naprawde rewelacyjny. Z tej serii jest pare innych i mysle, ze kazdy znajdzie cos dla siebie ale ten pozostanie zdecydowanie moim ulubiencem.


Kneipp zel pod prysznic to jak wiadomo jedna z tych firm, po ktore bardzo chetnie siegam. Bardzo lubie konsystencje i zapachy.

Linola mleczko pielegnujace to bardzo dobre mleczko nawilzajace i chroniace skore, wspiera jej regeneracje. Linola jest marka apteczna. Zawiera kwas linolowy.

Rituals Yogi Flow to minaturka pianki pod prysznic. Wiadomo bardzo lubie te produkty i chetnie po nie siegam. 

Scholl Sensitiv to najlepszy jaki maialam krem do stop. Nie wiem, ktore to juz opakowanie ale kupuje kolejne i przy nim pozostane.

The Ritual of Hammam to peeling solny. Akurat wersja zapachowa to niekoniecznie moja bajka ale peeling sam w sobie swietny, jak i wszystkie inne tej firmy.


Long4lashes by Oceanic to szampon przeciwko wypadaniu wlosow. Calkiem dobry i co jakis czas do niego wracam. 

Kao Liese czyli niezawodny i nieobciazajacy produkt pomagajacy rozczesac wlosy po myciu. Nie wiem juz, ktore to moje opakowanie i oczywiscie kolejne mam juz w uzyciu. Uwielbiam i ciagle sciagam z Azji kupujac na ebay, bo lepszego produktu jak do tej pory nie znalazlam. 

Batiste suchy szampon do ciemnych wlosow. Dlugo czailam sie czy go kupic, glownie z tego powodu, ze zapachy tych szamponow sa czesto dosc intensywne ale na szczescie nie utrzymuja sie zbyt dlugo. Za to swietnie odswieza i dziala tak jak powienien, wiec jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Zakupilam ponownie i uzywam na zmiane z moim ulubiencem. Plus Batiste jest stostunek zawartosci do ceny.


Realash to dosc znana odzywka do rzes. Uzywam juz od jakiegos czasu i na poczaktu bylo cudnie. Rzesy byly jak firanki. Niestety chyba sie w jakis sposob na nia uodpornilam i juz nie dziala tak jak powinna. No coz... chyba zmienie znowu na inna i zobaczymy. Uzywam tego typu odzywek juz tak dlugo, dlatego jest calkiem mozliwe, ze w ogole przestalam na ten skladnik reagowac, ktory powoduje wzrost rzes. 

L'oreal Paradise Extatic Mascara to jak juz wiecie okazala sie u mnie dramatem. Efekt na rzesach daje piekny, nie da sie ukryc ale niestety mi je dodatkowo oslabila zamiast wzmocnic. Musialam sie z nia pozegnac. 

Benefit BADgal lash to tusz, ktory raz mi dobrze sluzy, raz mniej... ogolnie uwazam, ze to dobry produkt ale wiadomo to indywidualna sprawa. 

Givenchy le Gloss de Liv to blyszczyk, ktory bardzo lubilam. Przezroczysty ale dopasowujacy sie do koloru ust i podkreslajacy ich kolor. Jedyne co mnie z czasem zaczelo irytowac, to ze blyszczyk zaczal wyciekac... nawet wtedy gdy opakowanie stalo, to jak widac przy nakretce, produkt sie zbiera i oczywiscie brudzi wszystko co sie w poblizu znajduje. 

Chanel Rouge Allure Gloss w kolorze Sensible 15... to jeden z blyszczydel Chanel, korego jakos specjalnie nie polubilam. Jest w porzadku ale jakos tak, powiedzmy ze tak to bywa. Niektore produkty sie bardzo lubi a inne mniej, wiec pozostane przy tych innych. 

Shiseido Lacquer Color BE 102 to bardzo przyjemny blyszczyk, niby lakier ale bardzo delikatny i ladnie podkresla usta, ma cudne drobinki. Chetnie po niego siegalam i gdyby nie to, ze mam pare innych ulubionych mazidel do ust, to pewnie kupilabym kolejny. 


***

To byloby na tyle w smieciowym poscie :) ... nie ma tego duzo ale staram sie juz nie zbierac do przesady. 

7 lipca 2018

Hello Tello... czyli pierwsze wrazenia :)

Ryze Tello to najnowszy latajacy gadzet, jaki DJI ma w swojej ofercie. Dron jest oparty na technologii DJI ale nie jest przez nich produkowany. Co akurat na szczescie nie jest jakims problemem a wrecz przeciwnie, dzieki temu cena jest bardzo przyjazna i dzieki Tello mozna sie przekonac, czy sie cos takiego potrzebuje czy nie. 

Cena (u mnie) to okolo 105,00 € ... ja za tyle kupilam na amazonie. W opakowaniu mamy dron, jedna baterie i 4 smigla. Co oznacza, ze pare rzeczy trzeba a wlasciwie chce sie potem dokupic, przez co calosc kosztow jest troche wyzsza ale mimo wszystko moim zdaniem sie oplaca.


Dokupilam kuferek zeby go wygodnie transportowac, kompatybilny z dronem pilot zdalnego sterowania Gamesir, dwie baterie i ladowarke. Do ladowania porzebujemy tez kabel micro usb, ktory albo trzeba sobie dokupic albo popatrzec w szufladach, ja wsrod moich kabli, ktore mam w domu, znalazlam conajmniej 4.


Pare danych technicznych... dron wazy 80g, czas lotu to 10 - 13 minut, wzniesc moze sie na 10 m ale trzeba uwazac zeby nie bylo zbyt wietrznie, dron jest maly i lekki, wiec z wiatrem ma problemy. Choc dzis troche wialo to jednak maluch sobie dobrze radzil ale widac bylo jak go chwilami pchalo nie tam gdzie my chcielismy. Sterowac mozna za pomoca telefonu komorkowego, trzeba sobie sciagnac aplikacje. Pilot laczymy z aplikacja za pomoca Bluetooth. Bez ladowarki mozna ladowac dron podlaczajac go do komputera, czas ladowania to okolo 1 - 1,5 godziny. Ladowarka moze ladowac trzy baterie na raz. Poniewaz jest to malenstwo, to nie potrzeba na nim zadnego oznakowania, ani ubezpieczenia, ani innych papierow, ktore czesto sa wymagane przy wiekszych urzadzeniach. Ten jest w sumie zabawka ale jakby nie bylo mozna robic nim zdjecia i nagrywac filmiki w rozdzielczosci HD 720 (1280 x 720) 30 fps. Kompresja obrazu MP4. Wielkosc zdjecia 2592 x 1936 pikseli. 5 Mpix

Zdjecia i filmiki zapisuja sie na telefonie i mozna je od razu wrzucic na insta czy FB. 


Jak widac jest to naprawde maluch i nie jest tez taki glosny jak wiele innych wiekszych, gdy oddali sie 2 - 3 metry to prawie go nie slychac. W momencie gdy straci poloczenie wlan albo wyczerpie sie mu bateria, to wtedy sam z siebie laduje. Na poczatku lepiej latac z tymi ochronkami na smigla, pozniej mozna je zdjac, bo wiadomo... jest to dodatkowe obciazenie, ktore powoduje szybsze rozladowywanie sie baterii.


Zdecydowanie wygodniej lata sie z pilotem. Dron lepiej reaguje i latwiej go kontrolowac a do tego wiadomo jakie sa wyswietlacze w komorkach, jak swieci mocne slonce, to malo co widac. Mamy rozne opcje Tello moze obracac sie o 360 i filmowac stojac w miejscu albo leciec w kolku 360, robi fikolki, mozna go wystartowac z reki i na rece wyladuje.


Latanie to naprawde sama przyjemnosc. Nawet nie myslalam, ze bedzie to az taka frajda. Na poczatek warto wybrac miejsce gdzie nie ma zadnych przeszkod, maluch niestety nie rozpoznaje przeszkod jak wieksi bracia ale tez nie ma w nim miejsca na skomplikowana technike, wiec po prostu drzewa trzeba omijac... nie podlatywac za blisko, zeby wiatr nie popchnal.


Wiadomo praktyka czyni mistrza. Nic tylko latac... im czesciej tym lepiej. Bo jednak opanowanie wymaga troche skupienia i zanim sie przerzucimy na cos wiekszego, to trzeba nauczyc sie trzymac tego malucha pod kontrola. 

Ponizej mamy trzy zdjecia wykonane dronem. Wiecej... w tym ruchome obrazki, dostepne jest przez nastepne 24 godziny na insta story. 


Takie wstepne podsumowanie po dzisiejszym lataniu. Warto... naprawde warto... idealny gadzet na weekendowe wypady i urlopy. Trzy baterie to podstawa... a najlepiej cztery, wtedy majac ladowarke mozna wszystkie na raz ladowac i ma sie okolo 40 minut przyjemnosci z latania dronem. Nie trzeba wszystkiego kupowac na raz... mozna sobie co miesiac cos dokupic. Polecam torbe na dron, zeby chronic smigla.