dino

dino

31 maja 2018

korektory Tarte

 
Tarte Shape Tape Concealer to chyba juz kultowy produkt. Dlugo go omijalam, bo w sumie nie wiedzialam czy go potrzebuje. Tyle innych uzywalam ale jakos zadnen mnie nie zachwycil. Trudno mi bylo uwierzyc, ze ten moze byc lepszy... korektor to korektor. W koncu jednak sie skusilam. Ciekawosc... w obecnych czasach coraz trudniej znalezc cos, co potrafi naprawde zainteresowac.


10 ml dostepny w 14 odcienach z mega pacynka, nie do konca rozumiem dlaczego taka ale ogolnie jest w porzadku. Mam w odcieniu Light Neutral i mimo, ze kupilam nie mogac dokladnie dobrac koloru, to udalo mi sie calkiem dobrze dobrac kolor. 

Korektor jest kremowy i naprawde dobrze kryjacy, nie da sie ukryc bardzo go polubilam. Co prawda pomaga mi glownie wyrownac koloryt skory i ukryc moje przebarwienia ale z tym radzi sobie bardzo dobrze. Moge go uzywac pod slepia... nie zbiera mi sie w zalamaniach skory, wyglada naprawde dobrze ale to pewnie zalezy od stanu skory. Bo jakby nie bylo jest to dosc gesty produkt. Ja na pewno przy nim pozostane i jak mi sie skonczy to kupie ponownie. Dostepnosc moglaby byc lepsza ale moze kiedys to sie zmieni.


Dodatkowo skusilam sie na drugi korektor TARTE Maracuja Creaseless Concealer
8 mg w tubce dostepny w 13 odcieniach. To w sumie bardziej cover krem o bardzo gestej konsystencji i choc zalecany jest do ukrywania cieni pod oczami, to ja go wole uzywac jak musze cos ukryc. Zawiera wyciag z marakui, witamine C i E. Moj jest w odcieniu Light - Medium Neutral.

Ogolnie mam wrazenie, ze go tam strasznie malo w tej tubce i rzadziej po niego siegam jak po Shape Tape. 28,00€ to dosc wysoka cena i lepiej sie na ten drugi zdecydowac bo kosztuje 26,00€ a jest go tez wiecej w opakowaniu.


Oba kolory sa dosc jasne ale mimo tego, ze powinny byc neutralne... to jak dla mnie na skorze widac, ze maja troche rozowych podtonow. Szczegolnie Shape Tape.


24 maja 2018

Benefit Defined & Refined Brows... moje wrazenia

Produktow do brwi Benefit chyba nie trzeba nikomu przedstawiac. Choc musze przyznac, ze dla mnie to pierwsze spotkanie. Postanowilam sobie potestowac rozne cuda co ma w swojej ofercie ale tyle tego maja, ze w sumie nie wiadomo od czego zaczac. Co bedzie mi najbardziej odpowiadac. Pewnie na wielu blogach mozna znalezc posty ale no coz... dla mnie malo wiarygodne. Wszystko jest takie wspaniale i najlepsze... wiadomo, darowanemu koniowi w zeby sie nie zaglada.


Na poczatek wybralam sobie zestaw podkreslajacy brwi Defined & Refined Brows, tak troche w ciemno ale jak testowac to tak najlepiej. Kolor wzielam tez "na oko"... i zdecydowalam sie na numer 6 - Brows Deep.


W zestawie mamy odzywke do brwi Browvo, cienkutka pelnowymiarowa kredka do wypelniania brwi, wzorzec do brwi i kremowa kredke do podkreslania brwi.


Wszystko bajerancko zapakowane w metalowe pudeleczko, tak Benefit wie jak prezentowac swoje produkty, zeby wygladaly bardziej interesujaco... a wiadomo sroki lubia ladnie zapakowane zabawki.


Zaczne moze od kredki do podkreslania brwi. Ja chyba nie do konca rozumiem idee takich kredek, kiedys juz mialam innej firmy ale jakos chyba sie u mnie nie do konca sprawdzaja. Sama w sobie mieciutka i pewnie jak ktos umie ja obslugiwac, to moze spelniac swoje zadanie. Dla mnie jest tak srednio przydatna. Czasami po nia siegam ale glownie po to, zeby zuzyc... nie dlatego, zebym jakos ja lubila.


Ultracienka kredka do wypelniania/podkreslania brwi. Calkiem udany produkt po ktory chetnie siegam. Dobrze rysuje kreske, wiec latwo uzupelnia sie miejsca, w ktorych cos brakuje ;). Natomiast nie jest to nic wyjatkowego, takie produkty maja tez inne firmy.


Serum pielegnacyjne do brwi. Uzywam jak nie zapomne ale trudno powiedziec, czy faktycznie w jakis sposob wplywa na stan brwi. Mozna je za to wyczesac i troche nadac ksztalt, co ulatwia potem dalsze dzialania.


Kolory obu kredek... tej do podkreslania i do wypelniania brwi.


Z tego "patyczka" do wyznaczania ksztaltu w ogole nie korzystam. Takie to troche dla mnie zbedne, chyba ze po prostu nie wiem jak to uzywac. Do tej pory radzilam sobie bez, wiec tak tez pewnie pozostanie ;)

Tak nie do konca jestem pewna, czy cena okolo 30,00 - 35,00€ jest naprawde adekwatna do tego co otrzymujemy. Zestawu pewnie juz nie kupie, jedynym naprawde przydatnym dla mnie kosmetykiem jest kredka do wypelniania brwi. Jakby nie bylo kupilam dwa kolejne produkty do brwi Benefit... pomade i zel utrwalajacy. Co na ich temat mysle, napisze jak pouzywam :)

19 maja 2018

Abu Dhabi... Wielki Meczet Szejka Zajida

Co prawda minal juz rok odkad bylam w Emiratach ale w koncu nigdzie mi sie nie spieszylo a tego typu posty moga sie tez pojawiac z opoznieniem. Tym bardziej, ze jest w sumie poswiecony tylko jednemu miejscu ale uwazam, ze jest to jedno z tych miejsc, ktore koniecznie trzeba odwiedzic, bedac w Abu Dhabi. Oprocz tego meczetu jeszcze jedna budowla zrobila na mnie tak duze wrazenie. Jest to oczywiscie Sagrada Familia w Barcelonie i zupelnie przez przypadek jest to takze swiatynia.


Ogolnie wiadomo, ze w Emiratach wszystko musi byc najwieksze, imponujace i wyjatkowe ale w przypadku tego meczetu, pomijajac chcec pokazania mozliwosci jakie maja... po prostu udalo im sie stworzyc cos niesamowitego. Inicjatorem budowy byl Szejk Zajid, niestety nie dozyl momentu gdy budowle udostepniono wierzacm i niewierzcym. Jego budowa trwala prawie 12 lat. Ostatnio widzialam reportaz o budowie i jakze milym zaskoczeniem byl fakt, ze nadzor nad tym projektem miala kobieta... Arabka po studiach i jak widac stanela na wysokosci zadania.


Meczet ten jest osmym co do wielkosci na swiecie ale zdecydowanie jednym z ladniejszych. Wykonany w duzym stopniu z wloskiego marmuru. 


1000 kolumn... 82 kopuly... zyrandole najwieksze na swiecie wykonane ze zlota i krysztalkow swarovskiego a do tego najwiekszy na swiecie perski dywan, oczywiscie reczna robota... to tylko pare ze szczegolow charakteryzujacych ta budowle.


 Dziedziniec ma powierzchnie 17000 m kw. i jest pokryty marmurowa mozajka.


Ogrom tego miejsca najlepiej widac jak sie tam stoi ale na powyzszym zdjeciu tez mamy przyklad... przy wejscu na plac widac turystke, ktora wydaje sie byc bardzo malutka w porownaniu do budowli.


To nie jest miejsce, ktore mozna odwiedzic przelotem. Po prostu szkoda by bylo. Tam trzeba spedzic jakis czas, przechadzajac sie miedzy kolumnami, poczuc atmosfere tego miejsca a jest ona wyjatkowa.


Nie tylko caloksztalt zachwyca... niesamowite wrazenie robia te wszystkie detale. Wszystko jest tak przemyslane i pasujace do siebie. Do glownej czesci meczetu idzie sie bokami, tam gdzie sa kolumny. Wiadomo, ze o marmur na dziedzincu musza dbac i nie jest wskazane, zeby lazily po nim tysiace turystow.


Wiadomo, ze na terenie meczetu obowiazuje dresscode. Jezeli nie ma sie ze soba swojej abai, mozna taka wypozyczyc przed wejsciem. Nie musza one byc czarne, ja mialam kolorowy w orientalne wzory ale jakby nie bylo jest sie zapakowanym od stop do glowy. Do glownej czesci wchodzi sie na boso. Sa specjalne szafki gdzie mozna zostawic swoje buty. Chodzenie na boso po chlodnym marmurze i potem w srodku po dywanie to przezycie samo w sobie.


Wejscie do glownej sali gdzie jest miejsce dla 7 tys. osob, oprocz tego mamy jeszcze boczne sale. Przed sala mamy pierwszy z zyrandoli. Na zywo wygladaja niesamowicie, bajkowo... sa przepiekne. Bez wzgledu na to, czy lubi sie taki styl i bling bling czy nie... wrazenie robia i to duze.


 Elementy dekoracyjne na kaflach.


 I zblizenie na jeden z zyrandoli znajdujacy sie w glownej sali.


 A tak sie prezentowal w calosci.


 I wspomniany juz recznie zrobiony dywan.


Kolumny ozdobione masa perlowa. 


 W wielu miejscach staly regaly z Koranem.



Zdobienia scian bocznych...


... i podlogi. 


To byla moja pierwsza wizyta w tym miejscu ale na pewno nie ostatnia. Jezeli kiedys bede (a bede bo mam w planach) w Emiratach, to wybiore sie tam ponownie. Chcialabym byc tam w czasie zachodu slonca i potem jak juz zrobi sie ciemno a cala budowla zostaje podswietlona i wyglada wtedy jeszcze bardziej bajkowo. 

17 maja 2018

Filtry, filtry i jeszcze raz filtry :)

Wiadomo filtry to podstawa i powinno sie ich uzywac przez caly rok ale przede wszystkim wiosna i latem. Od jakiegos i to juz calkiem dlugiego czasu mam swoje ulubione produkty ale mimo wszystko co jakis czas chce sie wyprobowac cos nowego. I tym razem tez mam kosmetyki, ktore dopiero u mnie zagoscily. Oprocz tych do twarzy pojawia sie tez te do ciala.


Wszystkie moje filtry maja SPF 50+ ... dwa sa typowymi filtrami bez koloru, jeden to Sport BB i ostatni to CC krem. Czyli chroniace kremy z kolorem.


Chanel CC Cream Complete Correction SPF 50

Wg producenta: Nowa, ulepszona formuła kultowego kremu Chanel CC Cream. Formuła wzbogacona o składniki przeciwstarzeniowe, jeszcze bardziej komfortowa w noszeniu z większą ochrona przeciwsłoneczną. Nowy krem CC Chanel Cream Complete Correction zawiera filtr 50 SPF aby chronić cerę przed szkodliwym działaniem promieni słonecznych i zapewnić zdrowy wygląd. Chanel CC Cream Complete Correction w kilka chwil sprawia ,że skóra staje się gładka, świeża i promienna. Chanel CC Cream mimo dobrych właściwości kryjących nie tworzy maski jak klasyczne podkłady i pozwala cerze oddychać . Nie zatyka porów . Zawartosc to 30ml

Na poczatku nie bylam do niego przekonana. Mimo, ze odcien pasuje mi idealnie, to jakos po azjatyckich kremach, trudno mi bylo sie do niego przekonac. Dostepne sa u mnie trzy odcienie i ja mam jasny z numerem 20. Potem zaczelam uzywac go do pracy i stwierdzilam, ze swietnie sie sprawdza. Jest trwaly i nie sciera mi sie tak szybko jak niektore podklady a do tego dobrze chroni i przez wiele godzin wyglada dobrze na skorze. Faktycznie calkiem dobrze kryje i wyrowuje koloryt a jest przy tym stosunkowo lekki. Polubilam sie z nim na tyle, ze zamowilam kolejny... bo w tym opakowaniu za duzo juz nie ma.


Chanel UV Essentiel, Protective UV Care Anti Pollution SPF 50 PA+++

Wg producenta: Krem ochronny przed promieniami słonecznymi i szkodliwym wpływem miejskich zanieczyszczeń. Skuteczni chroni przed zanieczyszczeniami i wolnymi rodnikami ,zapewnia ochronę przed promieniami słonecznymi. Zawiera bardzo wysoki filtr zapewniający maksymalną ochronę. Sprawia że skóra staje się miękka, gładka i dodatkowo nawilża ją. Ma bardzo lekką konsystencję, dzięki czemu nie zatyka porów. Bardzo łatwo się rozprowadza, jest niezwykle wydajny, idealnie nadaje się pod makijaż, cera wygląda promiennie i świeżo. 30 ml

O tym kremie pisalam juz na sroczym blogu jakis czas temu, bo jest ze mna wyjatkowo dlugo. Glownie dlatego, ze jest po prostu swietny. Nadaje sie pod makijaz, nie bieli, wszystko dobrze sie na nim trzyma i przede wszystkim swietnie chroni. Nie zapycha i swietnie mi sluzy. Na pewno zostanie ze mna tak dlugo jak beda go produkowac, nastepne opakowanie czeka juz w szufladzie.


Shiseido Urban Environment, UV Protection Cream Plus SPF 50

Krem chronią skórę przed promieniowaniem UVA. Ich dodatkowe działanie to nawilżanie skóry i ochrona przed oksydantami. Krem sprawdzi się jako baza pod makijaż. 50 ml

Na temat tego kremu nie moge na razie jeszcze nic powiedziec, bo to jest wlasnie jedna z nowosci i bardzo jestem ciekawa czy sie u mnie sprawdzi.


Shiseido BB for Sports, Wet Force BB SPF 50+ PA +++

Wg producenta: Innowacyjna formuła dla dla naturalnego wyglądu. Długotrwały, oporny na przemieszczanie się na twarzy krem BB z tehnologią Shiseido's Ultimate Sun Protection oraz Wet Force Technology mocnej i pięknej ochrony. Długotrwały, skuteczny oraz naturalnie wyglądający krem BB z wysoką ochrona. 30 ml

Jak dla mnie idealny produkt na lato i oczywiscie na urlop. Kiedys korzystalam z kolorowych filtrow tej marki... zarowno w plynie jak i w kompakcie ale jak tylko pojawil sie BB krem, to postanowilam sprobowac i poniewaz mi jak najbardziej pasuje, to ze mna pozostal. Aktualnie mam kolejne opakowanie w uzyciu. Tak samo dostepny jest w paru odcieniach. Jak to przewaznie bywa mamy jasny, sredni i ciemny. U mnie sprawdza sie sredniak. Ladnie stapia sie ze skora, nic nie podkresla co nie powinien podkreslac. Nie robi smug i nie zmienia koloru. Jest wodoodporny wiec nawet gdy skora latem sie poci, krem pozostaje na miejscu. 

***

Kolejne produkty to filtry do ciala ale o nich tez warto wspomniec. 


Shiseido Expert Sun Aging Protection Lotion SPF 50

Wg producenta: Emulsja ochronna z wysokim filtrem SPF50 o bezpiecznej i delikatnej formule. Przeznaczona dla skóry wrażliwej, w tym skóry dziecka. Wolna od składników, które mogą odpowiadać za wywołanie podrażnień.Chroni skórę przed uszkodzeniami wywołanymi działaniem promieni UV oraz podrażnieniami. Technologia WetForce zwiększa skuteczność ochrony w momencie kontaktu z wodą oraz potem. Technologia SuperViel UV360 uwzględnia nierówną teksturę skóry zapewniając maksimum ochrony i bezpieczeństwa. 100 ml

Nie jest to tani produkt, dlatego dosc dlugo zastanawialam sie czy w ogole warto ale kiedys w koncu musialam kupic kolejne filtry i stanelam przed wyborem ten z Shiseido czy ponownie sprawdzone z Vichy. Postawilam na ten i nie zaluje. Swietnie sprawdzil sie w zeszlym roku w bardzo wysokich temperaturach. Dlatego postanowilam przy nim pozostac. Ta buteleczka w sumie jest nieduza, mamy tu... mozna by powiedziec... tylko 100 ml produktu. Z jednej strony ilosc ma sie srednio do ceny ale z drugiej te 100 ml w zupelnosci wystarcza na urlop i nie ma potem problemu co zrobic z reszta. Maly problem gdy urlop mamy na poczatku roku, to mozna potem latem u nas tez uzywac ale gdy jedziemy gdzies jesienia to moze byc, ze nie uda nam sie wszystkiego wykorzystac.


Hawaiian Tropic Silk Hydration Air Soft spf 50 oraz Hawaiian Tropic Silk Hydration Air Soft Sunscreen Spf 30 w sprayu (czyli filtr mgielka) to filtry na ktore przypakiem natknelam sie jakis czas temu w drogerii. Lubie ich zapach i mialam juz kiedys produkty tej firmy, dlatego tym razem tez przygarnelam, glownie dla slubnego ale pewnie tez bede uzywac. Oba kosmetyki sa "air soft" czyli ultra lekkie, tak przynajmniej obiecuje producent. Czy tak naprawde jest to sie przekonam na urlopie. Maja wysoka ochrone, 12 godzin nawilzenia i sa woodoodporne (do 80 minut w wodzie).  Ciekawa jestem jak sie sprawdza ale na pewno kiedys wyladuja w denku, wtedy bede mogla powiedziec o nich cos wiecej. Mgielka na 177 ml zawartosc a mleczko 150 ml.

***

To byloby na tyle jezeli chodzi o filtry. Z firm ktore jeszcze lubie i ktore zawsze dobrze mi sluzyly to moge polecic Vichy oraz z drogeryjnych Garnier... ale o nich tez juz kiedys pisalam.



1 maja 2018

Ulubiency ostatnich miesiecy

Dawno nie bylo tego typu posta ale moze nie w ostatnim miesiacu a w ciagu paru ostatnich, znalazly sie produkty, ktore bardzo polubilam i namietnie uzywam. Nie jest tego duzo ale w koncu nie chodzi o ilosc a jakosc :)


Moge spokojnie powiedziec, ze siegam po te kosmetyki praktycznie codziennie... tak samo po perfumy, bo te aktualnie po prostu uwielbiam do tego stopnia, ze tylko te uzywam. Wszystkie inne poszly na razie w odstawke.


Jak juz o nich zaczelam, to trzeba troche wiecej o nich powiedziec. Nowy zapach Chloe Nomade oczarowal mnie... i omotal, kupilam 50 ml a potem do tego wzielam jeszcze 30 ml zeby miec na urlop. Wiadomo perfumy to kwestia indywidualna, wiec beda miec milosnikow i przeciwnikow... ja sie zaliczam do tych pierwszych i musze przyznac, ze dawno mnie zaden zapach tak nie zauroczyl. Nie jestem fachowcem, nie potrafie opisywac zapachow... ogolnie dziela sie dla mnie na te co mi sie podobaja i te co mi sie podobaja... i ewentualnie te co chyba bym chciala ale nigdy nie doszlo do tego, zebym je kupila. 

Nuta glowy to mirabelka, bergamotka, cytryna i pomarancza
Nuta serca frezja, jasmin, brzoskwinia i roza
Nuta bazy to mech debowy, drzewo bursztynowe, paczula, drzewo sandalowe i biale pizmo.


Laura Mercier Pressed Setting Powder Translucent to swietny puder wykonczeniowy, ktory kupilam juz dosc dawno temu i czekal na swoja kolej w szufladzie. Wtedy kupilam tez baze i jakis taki kremowy produkt wykonczeniowy ale zapach mnie wykanczal i niestety sie pozegnalismy. Natomiast ten puder bardzo polubilam. W opakowaniu mamy 8.10g i powoli zaczynam widziec dno. Kiedys moze (jak nie zapomne) to do niego wroce ale na razie bede dalej uzywac, na jakis czas jeszcze mi wystarczy. Ladnie lekko i naturalnie matuje i calkiem dobrze sie trzyma. Utrwala mi makijaz czyli robi to co powienien.


Kolejne produkty to tusz i dwa mazidla do ust.


Yves Saint Laurent Volupté Night Rehab Lip Mask to po prostu balsam do ust na noc. Kupilam z ciekawosci i zostalam bardzo pozatywnie zaskoczona. Pomijajac cudowny brzoskwiniowy zapach i smak, chlodzacy efekt na ustach... to uzywanie tego balsamu to sama przyjemnosc. Stoi sobie na nocnej szafce i siegam po niego kazdego wieczoru. Rozowy kolor na ustach jest praktycznie niewidoczny ale tez nie ma potrzeby, w koncu to produkt na noc. Najwazniejsze, ze dziala i usta mam w bardzo dobrym stanie. Wydajny powienien byc jak to jest w przypadku typowego blyszczydla, siegamy po niego raz ewentualnie dwa na dobe, wiec mam nadzieje, ze pozostanie ze mna na dluzej. Bardzo proawdobodobne jest, ze kupie kolejne opakowanie. Pacynka jak widac jest w ksztalcie ust, zawartosc to 6 ml.


Ten tusz Too Faced Better than Sex to w sumie juz produkt kultowy i jak to w przypadku takich produktow bywa... albo sie go kocha albo nienawidzi. Pisalam juz o tym, co zrobil mi z rzesami jego tanszy odpowiednik i Loreal. Zmiana na Too Faced wyszla bardzo na korzysc. Rzesy powoli dochodza do siebie a ja jestem z tego bardzo zadowolona. Ladnie podkresla rzesy, moge nalozyc druga warstwe, nie osypuje sie... trwalosc u mnie jest swietna. Nie ma nic co moglabym mu zarzucic. Konsystencja tez w porzadku, nie jest za rzadki ani za gesty. Szczoteczka ma swietny ksztalt i laduje na niej taka ilosc tuszu, ze mozna spokojnie nakladac, bez obawy zrobienia sonie masakry na oku.


Matowy produkt do ust, to w sumie rzadkosc w mojej kosmetyczce ale ten wyjatkowo przypadl mi do gustu i bardzo chetnie po niego siegam. Burberry Liquid Lip Velvet No. 09 Fawn Rose. To piekmy przybrudzony roz ale przy tym dosc jasny. Bardzo ladnie wyglada na ustach... przede wszystkim naturalnie. Nie wlazi w zalamania ust i ich nie wysusza. Zawartosc to 6 ml. Pokazywalam go juz pare razy na insta.  Kredka do ust Burberry Lip Definer w kolorze Nude No. 01 tez mi czesto towarzyszy. Pasuje do wielu blyszczydel, jest miekka i trwala.


Podoba mi sie ten mat, bo on taki bardziej satynowy jest... ten poblysk na zdjeciu jest widoczny dlatego, ze zorbilam zdjecie zaraz po nalozeniu na reke. Na ustach mamy naprawde mat.


Cienie w kredkach... od dluzszego czasu moje ulubione kolorowe kosmetyki do oczu. Bardzo praktyczne, latwe w uzyciu, szybko mozna wykonac makijaz oka i to zarowno dzienny, jak i bardziej intensywne na wieczor. O tego typu kredkach juz kiedys pisalam. Aktualnie jak widac uzywam roznych firm (Burberry, Bobbi Brown, byTerry, Chanel) i te co aktualnie mam lubie i polecam.


Sa firmy ktore maja tylko blyszczace wykonczenia, w ofercie innych (min. Bobbi Brown) ma tez matowe.


Zdecydowanie bardziej wole takie cienie niz na przyklad typowe w kremie. Jakos lepiej mi pasuja, aplikacja jest o wiele latwiejsza, rozcieranie bez problemu ale najlepiej sprawuja sie do tego pedzle syntetyczne. Kredki sa miekkie, wydajnosc jest w porzadku... nie znikaja z predkoscia swiatla, nawet przy czestym uzywaniu. Zawartosc rozna w roznych firmach ale mniej wiecej jest podobna 1,5 g - 1,6 g