Ogolnie nie jest to zadna nowosc i gdyby nie to, ze nie podszedl mojej bratniej duszy (Wasza Wysokosc :*) ... to nie wiem, czy w ogole bym po niego siegnela, tym bardziej ze w kolejce czeka Power Farbic. Na jej suchej skorze podklad sie zupelnie nie sprawdzil, na mnie mieszancu jest po prostu bajka. Kiedys jeszcze na sroczym blogu pisalam o podkladzie Maestro... bardzo go lubilam i tez sie u mnie swietnie sprawdzal. Czasami mam wrazenie, ze Armani robi podklady wlasnie dla mnie, bo wiekszosc z nich wyglada u mnie dobrze i bardzo chetnie po nie siegam.
Wg producenta:
- Odżywczy i rozświetlający.
- Wzbogacony w starannie wyselekcjonowanymi olejkami z pestek moreli, passiflory oraz ryżowych otrębów.
- Komfortowa formuła z olejkami pozostawia skórę miękką, daje uczucie nagiej skóry, pozwala skórze oddychać.
- Lekki... bazuje na technologii użytej w legendarnych podkładach Maestro oraz unikatowej formule olejków.
- Ochronny z SPF 30 oraz olejki zabezpieczają skórę przed utratą nawilżenia.
- Dzięki formule Micro Fil™ stopień krycia zależy od indywidualnych potrzeb, każda nałożona warstwa zwiększa stopień krycia.
Tak... niestety tak samo jak w przypadku Maestro i tu mamy kretynska pompke ale lepsze to jak nic, ciagle zdazaja sie podklady nie majace nic oprocz korka. Nie jest zle. Podklad jest bardzo plynny i faktycznie dwufazowy. Gdy postoi dwa dni nieuzywany olejki zbieraja sie na gorze, dlatego przed kazdym uzycie trzeba porzadnie wymieszac. Standardowo mamy 30 ml i sa to bardzo wydaje podklady. SPF 30 jak najbardziej mile widziany, moj ulubiebiec Lasting Silk UV ma tylko SPF 20. Nie mialabym nic przeciwko wiekszej ochronie.
Kolor... wiadomo jak dostalam w spadku, to nie mialam zbytni wplywu na kolor ale o dziwo idealnie mi pasuje. Z tym, ze to nic nowego... Armankowe podklady nie maja tej samej tonacji we wszystkich oferowanych na rynku. Kazdy z nich troche sie rozni i w kazdym mam inny numer. Ten wydaje sie o wiele ciemniejszy w butelce od Lasting Silk UV, ktory mam w kolorze 5.5 a mimo wszystko swietnie sie stapia z moja skora i jest praktycznie niewidoczny. Obie jestesmy zdania, ze na skorze wyglada jasniej jak w butelce. Do tego ciagle jeszcze jestem opalona po urlopie.
Czworka to zoltek... taki troche bardziej cieply. Tu widac plynnosc tego podkladu :)
Zaskoczylo mnie jego krycie. O dziwo jest calkiem przyzwoite a wydawalo mi sie, ze przy tej lekkosci to bedzie minimalne. Moje przebarwienia ladnie kryje, wystarcza jedna warstwa z wieksza iloscia nie eksperymentowalam ale nie wiem czy w koncu sie na mieszancku nie zwazy. Lepiej uzyc dobrego korektora i mniejszej ilosci podkladu.
Idealnie stapia sie u mnie ze skora i po chwili jest niewidoczny... tzn. podklad, bo efekt jest jak najbardziej widoczny i dokladnie taki jaki od takiego podkladu oczekuje. Ten "glow" tez nie jestjakos taki bardzo mocny. Wyglada sie swiezo ale nie ma to nic wspolnego z bombka.
Sprawdza sie w gorace dni i trzyma sie u mnie dobrze. Sciera sie rownomiernie i nie robi plam. Naprawde nawet jakbym chciala, to nie moge sie do niczego przyczepic. Dla mnie to kolejny rewelacyjny Armankowy produkt, ktory na pewno zostanie ze mna na dluzej.
Mi właśnie nie podszedł ale ja po prostu nie umiem się dogadać z taką konsystencją.
OdpowiedzUsuńJa o ile lubie suche tusze, tak kocham lekkie lejace sie podklady o dziwnych konsystencjach :D
UsuńBardzo sie ciesze, ze ci podpasowal, wyglada bardzo ladnie na tobie
OdpowiedzUsuńbuziak :-)
Tyko teraz juz zbladlam i mimo wszystko jest juz troche za ciemny
Usuń