dino

dino

2 czerwca 2016

Lulu Organics Hair Powder

Co prawda jakis czas temu dosc mocno ograniczylam zakupowe szalenstwa ale od czasu do czasu jak mnie cos zaciekawi tu kupuje na probe, zeby zobaczyc czy to naprawde jest cos warte. Tak tez bylo tym razem. W sumie od lat uzywam suchego szamponu Lee Stafford do wlosow ciemnych i ogolnie jest to dla mnie najlepszy tego typu produkt. Niestety wydajnosc nie jest zbyt duza... nie jest zle ale mogloby byc lepiej ;)

Dlatego pomyslalam, ze puder w takim opakowaniu moze troche lepiej sie sprawdzi, objetosciowo jest to zdecydowanie wiecej. Choc na pewno spray ma najlatwiejsza forme aplikacji.


Lulu Organics Hair Powder to jak widac po nazwie produkt organiczny. O nie powiem, naprawde bylabym szczesliwa gdyby sie sprawdzil. O ile chemia ogolnie mi nie przeszkadza, to skalpik fanaberyjny i naturalne kosmetyki sa mile widziane. Choc z drugiej strony moja skora glowy albo cos lubi albo nie i jest to bez znaczenia jakiego pochodzenia sa zawarte w nim skladniki.


Retro opakowanie, przypominajace mi troche te od roznych kuchennych przypraw ale nie o urode chodzi a praktycznosc i tu male siteczko przez ktore wydostaje sie produkt, jest jak najbardziej na miejscu. Puder jak to puder lubi latac w powietrzu, bielac wszystko dookola. Zawarto opakowania to 113g. Z tego co widzialam w necie, dostepne sa tez male podrozne opakowania 28g. Zeby jeszcze mozna je bylo kupic to byloby cacy, niestety dostepnosc u mnie jest dosc mizerna.


Calosc dostajemy zabezpieczona, tak ze mozemy byc pewne, ze nasz produkt jest nieuzywany i ma pelna zawartosc. Choc u mnie po otwarciu okazalo sie, ze ta plastikowa czesc z sitkiem uwolnila sie z kartonowej reszty i lata sobie luzem a wraz z nia puder ale na szczescie dalo sie to opanowac bez wiekszych strat. Na przyszlosc wiem, ze jakbym miala ponownie kupic... to musze na wszelki wypadek uwazac przy pierwszym otwieraniu. Dostepnych mamy pare wersji zapachowych. W moim przypadku jest to jasmin. Oprocz tego mamy jeszcze paczule + amber, lawende + szalwie oraz trawe + pieprz.


Sklad: *organic corn starch, white clay, baking soda, *organic rice powder, *organic horsetail powder, *essential oils  
(*USDA Organic & Oregon Tilth Certified Organic)

Produkt nie zawiera talku i jak kazdy inny suchy szampon, ma za zadanie odswiezac nasze wlosy, lekko je unosic u nasady i w ogole nadawac im ladny wyglad. Tego typu szampony maja to do siebie, ze czesto pozostaje siwy pyl a wlosy choc wygladaja lepiej, to staja sie dosc matowe. Tu podobno tych "skutkow ubocznych" nie ma... a to sie okaze jak pouzywam.


Wedlug producenta nalezy wysypac sobie troche proszku na rece i wetrzec u nasady wlosow, tak jak to robimy przy myciu. Chwile poczekac a potem porzadnie wyczesac. Czy sprawdzi sie na moich piorkach hmmm... jestem bardzo ciekawa. 

Cena tak srednio przyjemna ale wszystko zalezy od wydajnosci. Jezeli produkt wystarczy na dluzszy czas, to jest ok. Warto poszukac roznych ofert, bo czesto sa one dosc skrajne. Ja za moj zaplacilam 30,00€.

2 komentarze:

  1. Z tych odświeżaczy lubie tylko Batiste i to nie każdy Próbowalam już różnych marek, ale zawsze coś nie tak jest . Ostatnio tez się skusiłam na miniature Aussie i nie wiem co to jest , ale na pewno nie spelnia swojej funcji czyli nie znosi tej lekko tłustej warstwy u nasady włosów :/

    A z tymi kosmami, to jest jak piszesz . Chemia, czy nie, nie można lekko pwoiedziec ,ze na 100 % posłuży . Każdy przecież nieco inaczej reaguje i odczuwa , wiec i zachwalanie i demonizowanie jest bezcelowe.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokladnie. Z tym teraz kombinuje ale na razie mam mieszane uczucia i tak sie zastanawiam, czy moze cos zle robie ale to w sumie proste jak budowa cepa :]. Dobrze, ze mam taki co lubie a inne moge sobie testowac. Aussie tez mam ale to byla dla mnie katastrofa. Nie dosc, ze nic nie robil... to ten zapach trzymal sie z uporem maniaka i "zagluszal" mi wszystkie inne zapachy.

      Usuń